niedziela, 14 czerwca 2015

Malowanie sie aka makijaż

Hejoo. Powiadam wam, nie jestem stworzona do malowania się.. Naprawdę. Makijaż nie jest dla mnie. Ostatnio próbowałam cos w tym kierunku zrobic, bo się w ogóle nie maluje, ni hu hu. A jak na 15 lat to to może się wydawać dziwne, zwłaszcza jak wokół wszystkie, dosłownie wszystkie się malują. Ale dobra. Zostalo na kupowane parę tych rzeczy do makijażu, bo inaczej tego nazwać nie umiem ;). Najpierw próbowałam ja, z jakimiś poradnikami do wszystkiego, żeby wiedzieć cokolwiek, bo byłam kompletnie zielona w tym temacie. Po jakimś czasie kiedy moja twarz została pokryta czymś w rodzaju gładzi szpachlowej.. niee, dobra aż tak źle nie było, ale podobnie. Straasznie to wyglądało i zmyłam to zanim ktokolwiek mógł to zobaczyć. Potem oddałam sie (bez skojarzeń proosze) mojej mamie jako królik doświadczalny, aby po próbowała. Efekt nie był lepszy od mojego, chociaż ja poleglam na że tak powiem na fundamentach, a ona juz stawiała ściany. Metafory, metaforami, ale pewno nie rozumiecie co ze mna zrobiła Xp. Sama bym nie zrozumiała. Miałam na twarzy fluid, straaaasznie duzo, różnych rodzajów cieni na paczałach (przynajmniej tak mi sie zdawało, a było ich tylko 4, bo dokładnym obejrzeniu tego... czegoś z cieniami). Drugi raz królikiem doswiadczalnym byłam, jak przyszła do mnie moja przyjaciółka, Ewa. Jej najlepiej wyszła "praca" nade mną z tej trójki.. a nie nosi tapety na twarzy przez pół dnia ;). Szkoda tylko, ze nie zrobiłam wtedy zdjęcia. Być może bym tutaj wstawiła efekty jej pracy.. A tak to nie ma co. Jestem zielona w tym jak niedojrzałe jabułko :D.